2009-11-15
We wrześniowym numerze Magazynu psychologicznego "Charaktery" ukazał się artykuł Dr Adama Wichniaka "Życie na nerowych nogach" o zespole niespokojnych nóg. Fragment artykułu zamieszamy na stronie, pełen tekst dostępny w Magazynie Charaktery Nr. 9 (152) Wrzesień 2009, strony 82-85.
Wyobraźcie sobie, że w waszych nogach zamiast krwi krąży musująca pepsi, a w mięśniach i kościach zadomowiły się legiony mrówek. Każdy odpoczynek - siedzenie, leżenie czy spanie-zamienia się w torturę. To objawy rzadko rozpoznawanego, choć wcale nierzadkiego schorzenia: zespołu niespokojnych nóg.
Coraz więcej Polaków skarży się na bezsenność - z publikowanych w ostatnich latach badań wynika, że kłopoty ze snem ma od 25 do 50 procent badanych osób. Nie mogą zasnąć lub co chwilę budzą się i przez pól nocy spacerują po mieszkaniu. Wyczerpani bezsennymi nocami, zgłaszają się wreszcie po pomoc do lekarza lub psychologa. Często, zanim powód bezsenności zostanie zdiagnozowany i podjęte zostanie skuteczne leczenie, latami niepotrzebnie przyjmują leki nasenne. Lekarze, próbując ustalić powód bezsenności pacjentów, przeważnie myślą o najczęstszych przyczynach: trybie życia, depresji, zaburzeniach lękowych, uzależnieniach, nadciśnieniu tętniczym czy nadczynności tarczycy. Konieczne jest również zebranie wywiadu w kierunku pierwotnych zaburzeń snu, takich jak: zaburzenia oddychania w czasie snu (czyli zespól bezdechu sennego), zaburzenia rytmiki okolodobowej (np. zespól opóźnionej fazy snu) i bezsenność psychofizjologiczna (najczęstsza postać bezsenności pierwotnej). Choć do pierwotnych zaburzeń snu zaliczamy również zespól niespokojnych nóg (ang. restless legs syndrome, RLS), schorzenie to rzadko jest rozpoznawane, a jeszcze rzadziej prawidłowo leczone!
Choć sama nazwa schorzenia może wzbudzać komiczne skojarzenia, nie powinno nam być do śmiechu. To wcale nie taka rzadka przypadłość, jakby się mogło wydawać. Z najnowszych badań wynika, że na zespół niespokojnych nóg cierpi od 3,5 do 10 procent populacji. U ponad połowy zdiagnozowanych pacjentów stwierdzono, że RLS ma podłoże genetyczne. Zespół niespokojnych nóg nie jest schorzeniem odkrytym niedawno, jak się niektórym wydaje. Za pierwszy jego opis uznaje się relację z 1672 roku sir Thomasa Willisa. Mowa w niej o pacjencie, który po położeniu się do łóżka doświadczał takiego cierpienia, jak gdyby leżał na łożu tortur. Pierwszy pełny opis objawów zespołu zawdzięczamy szwedzkiemu neurologowi Karlowi A. Ekbomowi, który w latach 40. ubiegłego wieku nadał temu syndromowi używaną do dziś nazwę. Współczesne badania wskazują, że ryzyko zachorowania na RLS jest szczególnie wysokie u ludzi starszych, osób narażonych na anemię z powodu niedoboru żelaza (kobiety obficie miesiączkujące, kobiety w ciąży, wegetarianie) oraz osób z niewydolnością nerek. Lekarzowi trudno będzie rozpoznać zespół niespokojnych nóg, jeśli rozmawiając z pacjentem skarżącym się na bezsenność nie uwzględni pytań o objawy tego schorzenia. Część pacjentów z bezsennością wynikającą z RLS od razu zgłasza, że powodem wizyty jest wieczorny „niepokój" nóg. Większość pomija jednak objawy zespołu, bo nie potrafi ich opisać. Znacznie łatwiej skarżyć się na problemy z zasypianiem, a to może prowadzić do nieuzasadnionego stosowania leków promujących sen. Lekarze często kierują takich pacjentów na terapię poznawczo-behawioralną bezsenności, która w przypadku RLS nie jest skuteczna.
Cierpiący z powodu RLS swoje dolegliwości najczęściej opisują jako pieczenie, mrowienie, świdrowanie, cierpnięcie głęboko w łydkach, czasem jakby w kościach podudzia, rzadziej stóp lub ud. W większości przypadków nie nazywają tych odczuć bólem, bo nie są aż tak nasilone, powodują jednak na tyle silny dyskomfort, że nie pozwalają spokojnie leżeć i zasnąć - towarzyszy im uczucie przymusu poruszania nogami.
Chorzy cierpiący na zespół niespokojnych nóg podają, że dolegliwości w dzień są dużo słabsze i pojawiają się tylko przy długim bezruchu, np. w kinie, samolocie, pociągu. Objawy nasilają się za to wieczorem, zwłaszcza przy próbie zaśnięcia. Często spokojne leżenie nie jest możliwe. Trzeba co pewien czas ruszać nogami lub wstać z łóżka. Przynosi to jednak ulgę tylko na kilka minut, potem mrowienie nawraca. Część pacjentów może odczuwać je również w ramionach i przedramionach. Znacznie rzadziej mrowienie odczuwane jest w obrębie tułowia. W godzinach porannych zwykle ustępuje, pozwalając pacjentowi na zaśnięcie i kilka godzin odpoczynku. Sen nie jest jednak w pełni wartościowy, ponieważ u ponad 90 proc. pacjentów z RLS występują we śnie okresowe ruchy kończyn (ang. periodic leg move-ments in sleep, PLMS).